Moc Przyciągania? Jak można wierzyć w takie głupoty?

"Czasem wystarczy jeden człowiek,
albo jedna myśl,
żeby zmienić swoje życie na zawsze"


Ostatnio napisał do mnie jeden człowiek z prośbą o usunięcie go z listy subskrybentów, gdyż popieram tak niedorzeczną idee jak "Prawo Przyciągania". "Jak można wierzyć w takie głupoty?" - pytał. "Nie mam zamiaru czytać mailingu z tak niepoważnego źródła." - pisał poddenerwowany.

Ted Nicholas jeden z największych marketerów wszech czasów powiedział kiedyś: "Jeśli ludzie Cię krytykują, oburzają się i piszą do Ciebie to znaczy, że piszesz dobrze, bo to porusza ich emocje i nie przejdą obok tego obojętnie."

D
latego dziękuję Ci Piotrze za komplement. Teraz wiem, że to, co piszę porusza i to mocno.

W
idzisz, Prawo Przyciągania uruchamia w ludziach wielkie emocje. Trudno jest przyznać się, że samemu jest się odpowiedzialnym za swoje życie. Wtedy trzeba przyznać, że praca, której nie lubię, wredna sąsiadka, kłótliwa żona i długi to tak naprawdę moje dzieło. Że ja sam przyciągnąłem to do swojego życia. A to jest najtrudniejsze.

Jeśli wiesz, że Prawo Przyciągania działa w Twoim życiu to nie szukasz winnych. Trudno wtedy denerwować się na innych, obwiniać kogoś lub czuć się ofiarą. Bierzesz 100% odpowiedzialności za swoje życie.

Prawo Przyciągania eliminuje instytucję "przypadku". Nie ma przypadkowych spotkań, wypadków, rozwiązań. Nie można powiedzieć, że mam "pecha" lub "szczęście".

Jeśli ktoś następnym razem powie Ci, że ma szczęście lub pecha to poproś, żeby DAŁ Ci trochę. On powie: "No jak to, przecież nie mogę." A Ty zapytaj: "Skoro MASZ to dlaczego nie możesz mi DAĆ? Skoro nie możesz mi dać to znaczy, że po prostu tego nie masz i nie wkręcaj!"

Tak na marginesie to taka użyteczna technika Nlp :)

Prawo Przyciągania jest jak prawo grawitacji, jeśli w nie nie wierzysz to i tak działa. W każdym momencie swojego życia myślisz, wizualizujesz, odczuwasz emocje i to, co w tej chwili przeżywasz (postaraj się nie myśleć o totalnym szczęściu bez powodu) pojawi się w Twoim życiu za jakiś czas.

Od Ciebie zależy na ile precyzyjnie zaczniesz przyciągać to, co chcesz. Na ile sam będziesz decydował, co myślisz i jak się teraz czujesz. Od Ciebie to zależy w 100%.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Problem z tym "prawem przyciągania" jest taki, że jest nazywane właśnie "prawem". Jakie to prawo, skoro trudno tu mówić o jakiejś powtarzalności?

"Prawo przyciagania" psują takie osobistości jak właśnie Joe Vitale i jego historyjki o samochodach - nawet jeśli są prawdziwe... w co szczerze wątpie, zwłaszcza, że gość zajmuje się głównie marketingiem.

Oprócz tego - za przeproszeniem - bełkot związany z fizykami kwantowymi i tłumaczeniem działania tego "prawa" poprzez moc wszechświata - akurat ten fragment filmu The Secret BARDZO mi się nie podobał.

Zauważ też, że nie neguję całkowicie tego zjawiska, ale cała ta otoczka (filmy, książki) sprowadzają Law of Attraction do worka świętego Mikołaja. "Prawo" to polega raczej na zmienieniu sposobu myślenia na bardziej pozytywny.

Dużo zdrowsze spojrzenie na Law of Attraction ma Earl Nightingale w "The Strangest Secret" (chyba tylko audiobook) - przesłuchaj, jeśli ci się uda. No i nie nazywa tego czegoś prawem przyciągania, a właśnie "najdziwniejszym sekretem".

Katarzyna Szafranowska pisze...

Wiesz, dla mnie nie ma znaczenia jak ten fenomen się nazywa. Czy nazwać go prawem, sekretem, fenomenem, tajemnicą czy zagadką i tak działa.

Ja nazywam go prawem, bo widzę właśnie jego powtarzalność w swoim życiu.

Działanie przyciągania doświadczam codziennie w rzeczach małych, takich jak telefon od kogoś o kimś właśnie myślałam, jak i wielkich takich jak związek, dziecko czy praca. I to się powtarza zawsze.

Historie z samochodami są prawdziwe, telekonferencja była prowadzona na żywo i ludzie opowiadali o swoich przeżyciach na bieżąco.

Jeśli nie podobało Ci tłumaczenie "marketingowca" w The Secret to pooglądaj "What the bleep do we know". Tam wypowiadają się sami badacze i naukowcy.

W przyciąganiu nie chodzi o pozytywne myślenie. Samo myślenie nie wystarczy, potrzebne są inne kroki jak oczyszczenie przekonań, osiągnięcie stanu otrzymywania i wdzięczności i inspirowane działanie.

Jeśli uda mi się znaleźć ten audiobook to z chęcią go przesłucham, także dzięki za polecenie.

Anonimowy pisze...

Rafale szczerze ciężko mi się oprzeć wrażeniu, że nie do końca wiesz o czym piszesz.

To po prostu moje wrażenie.

Rozumiem, że bycie w opozycji do "The Secret" tudzież Prawa Przyciągania pozwala Ci utrzymać swój świat w ryzach.

Rozumiem, że może Cię zniechęcać fakt, że to Prawo jest promowane przez taką osobistość jak Joe Vitale, który wbrew Twojemu przekonaniu nie zajmuje się przede wszystkim marketingiem.

Może zaciekawi Cię fakt, że ostatnie kilka książek jakie wydał Vitale są poświęcone stricte rozwojowi duchowemu, a w jego domowej bibliotece WIĘKSZOŚĆ książek nawiązuje właśnie do tego tematu.

Historia Joe zaczęła się od hipnozy i hipnoterapii, evoluowała długo poprzez różne metody tzw. "samo-pomocy", a dopiero pod koniec przerodziła się w "Spiritual Marketing".

Główną różnicą między tym co promuje Joe, a tym co znamy jak "ezoteryka" jest fakt, że jego "duchowe narzędzia" są skoncentrowane na rezultatach.

Nie po to człowiek wizualizuje sukces miesiącami, żeby potem wpaść pod samochód. A właśnie tak się często dzieje, że sprawdzamy setki metod, z których jakoś żadna nie działa.

Joe potrafi odpowiedzieć na to "zapotrzebowanie" i tłumaczy całą ezoterykę w kilkunastu zdaniach. Bo chodzi o rezultaty, czyż nie?

Moim zdaniem właśnie Joe naprawia "Prawo Przyciągania" dając procedury, które działają i pokazując przykłady setek i tysięcy osób, które osiągnęły sukces dzięki jego poradom.

A bełkot związany z fizykami kwantowymi?

Skąd u Ciebie taki autorytarny osąd, że coś jest bełkotem?

Ile w życiu przeczytałeś książek o fizyce kwantowej?

Mogę się założyć, że żadnej.

Cała niesamowitość "Sekretu" polega właśnie na tym, że jest on powtarzalnym doświadczeniem posiadającym swoją strukturę (tak jak wszystko z resztą).

Gdyby nie ta powtarzalność, która kieruje się pewnymi zasadami, to nie byłoby tysięcy ludzi na całym świecie, którzy jej doświadczają i o tym mówią, piszą, malują, śpiewają.

To, że Przyciąganie jest prawem jest całą esencję tego zagadnienia.

Pozdrawiam i życzę więcej pokory Rafale, bo żeby o coś osądzać tak kategorycznie warto zgłębić temat trochę lepiej.

Anonimowy pisze...

Katarzyno, postaram się obejrzeć "What the bleep...", dzięki.

Piszesz "W przyciąganiu nie chodzi o pozytywne myślenie. Samo myślenie nie wystarczy, potrzebne są inne kroki jak oczyszczenie przekonań, osiągnięcie stanu otrzymywania i wdzięczności i inspirowane działanie."

Stan wdzięczności to dla mnie też pozytywne myślenie (działanie?). Co oznacza oczyszczenie przekonań? Czy chodzi o przekonanie samego siebie, że moc przyciągania działa?

Arturze, piszę o prawie przyciągania ;-) Tak poważniej - o moim zapatrywaniu się na nie.

Do tej pory patrzylem na J. Vitale jako na speca od marketingu, będę musiał zmienić punkt widzenia.

Arturze, piszesz: Skąd u Ciebie taki autorytarny osąd, że coś jest bełkotem? Ile w życiu przeczytałeś książek o fizyce kwantowej?

Czy muszę czytać odpowiednie książki, by wiedzieć, że coś takiego jak teleportacja (taka ze StarTreka) nie istnieje? Chyba nie.

Nie stoję w opozycji do The Secret. Tak jak wcześniej napisałem - nie podoba mi się fragment o fizyce kwantowej. Bo - moim zdaniem - jest dość naiwny, nierealny i psuje całkiem fajny film.

Piszesz: "Pozdrawiam i życzę więcej pokory Rafale, bo żeby o coś osądzać tak kategorycznie warto zgłębić temat trochę lepiej."

To, co napisałem, to tylko moja opinia związana z filmem The Secret. Obejrzałem film - oceniam go. Postaram się jednak zgłębić tematykę, bo jest zwyczajnie ciekawa.

Pozdrawiam serdecznie,
Rafal

Artur Zygmunt pisze...

Rafale ciesze się że piszesz dalej, dzięki temu dyskusja rozwija się w bardzo ciekawą stronę.

Czy muszę czytać odpowiednie książki, by wiedzieć, że coś takiego jak teleportacja (taka ze StarTreka) nie istnieje? Chyba nie.

Jako, że z zawodu zajmuję się komunikacją to pozwolę sobie "przyczepić się". :)

Co ma teleportacja ze startreka do konotacji fizyki kwantowej z prawem przyciągania?

Nie jest dla mnie całkiem jasne to porównanie.

Bo widzisz gdybyś miał okazję zapoznać się tematem nowoczesnej fizyki kwantowej i nie tylko to może natknąłbyś się na pewien eksperyment.

W tym badaniu są badane w elektrony. Jeden w Europie, drugi w Japonii. I jakimś dziwnym sposobem za każdym razem gdy w Europie naukowcy obserwują, że ich elektron ma spin ujemny to Japończycy obserwują w tym samym czasie, że ich elektron ma spin dodatni.

Może jeszcze tego nie dostrzegasz, ale eksperyment ten otwiera drogę do megaszybkich komputerów kwantowych.

Jest także podstawą do twierdzenia, że teleportacja czego, kiedyś w jakiś sposób jest możliwa. Nie wiemy czy się uda technicznie to zrobić, ale możliwość istnieje.

Wiedziałbyś to gdybyś nie założył, że coś jest absurdem tylko dlatego, że pokazali to w filmie.

Zresztą StarTrek już nie raz pokazał, że wybujała wyobraźnia twórców może zamienić się później w rzeczywistość.

To jest takie filmowe prawo przyciągania :D Co pokazują w TV to się materializuje, to jest dopiero wizja, prawda? A jednak z moich doświadczeń ta wizja pokrywa się bardzo mocno z rzeczywistością.

Wracając do fizyki kwantowej bardzo gorąco polecam Ci książkę "Tao fizyki", która pokazuje co jak współczesne teorie fizyki i wnioski z nich wypływające mają się do duchowości.

Z perspektywy tej książki i kilku innych Twoje stwierdzenie o naiwności łączenia fizyki kwantowej z prawem przyciągania jest lekko ignoranckie i szczerze polecam przyjrzenie się temu bliżej.

Piotr Mądry pisze...

Ja (w tym temacie laik) widzę to prawo przyciągania bardzo prosto. A wszystko, co proste to podobno... genialne!

Jak sobie zacznę "przyciagać" pieska, który ma jedno ucho białe a drugie czarne to w końcu bedę go miał.
Bez zakodowania takiej informacji w mojej głowie mijałem już pewnie takie pieski obojątnie a może nawet zwróciłem uwagę i... już nawet nie pamiętam czy mijałem.

Jednak od teraz (skoro pragnę) napewno podejdę do właściciela i spytam za ile by sprzedał?

To taki trywialny przykład ale cokolwiek trawi nasze pragnienia powoduje, że każdy przejaw otoczenia widzimy przez to pragnieniowe sito i ostrzej widzimy to, co i tak byłoby w zasięgu naszego widzenia.

A więc to proste i automatyczno-mechaniczne.

Chyba bedę organizował kursy i tak właśnie prosto wyjasniał to, co tak tajemniczo zawoalowane.
Koszt 2.100 PLN z rabatem 2.000 PLN